Najdroższa Diano,
Mam nadzieję, że bezpiecznie wylądowałaś w Grecji ze swoim chłopakiem.
Jak się masz?
Żyjemy w chaotycznych czasach —
Jedni mówią: „Czasem jeden motyl potrafi zrobić to, czego cała armia nie zdoła.”
Inni mówią: „Dzięki sile informacji możemy chronić naszą wspólnotę.”
A ja wierzę w to:
Czasem jeden kot potrafi więcej niż cały las efektów motyla.
Moje spojrzenie na świat zaczęło się zmieniać w chwili, gdy Cię poznałam.
Kiedy dowiedziałam się, że niektórzy pomagają Syberyjskim Polakom i porzuconym polskim dzieciom uciec od trudnych czasów — zapomnianym przez wielkie wojny —
poczułam się przyciągnięta do wspólnoty,
która nie była oznaczona przez świat dualizmem dobra i zła.
Była zdefiniowana przez tych,
którzy wykonują dzieło Boże —
głosząc pokój abrahamiczny, pluralizm i tolerancję
w czasie, który wystawia każdą duszę na próbę.
I wtedy, jakby przez boski przypadek, spotkałam Ciebie —
właśnie wtedy, gdy szykowałaś się do ucieczki z tego smutnego miejsca, by zobaczyć się ze swoim greckim ukochanym.
Tak bardzo za Tobą tęsknię.
Czy pamiętasz Katję Rahab, znaną również jako Lolita Korolewa z Zielonego Klina?
To chyba najbystrzejszy umysł w jej grupie.
Powiedziałabym, że to „rozdział 3+”, w porównaniu do tych niedojrzałych, nowobogackich „rozdziałów 1”.
Nasza relacja była pokręcona…
ale moje uczucia — moje zawodowe podziwianie jej — były prawdziwe.
Z tego uczucia narodził się mój koncept Mirażu.
Tak, ten pomysł odrodzenia iluzji.
A życie… tylko się jeszcze bardziej skomplikowało.
Później poznałam Rikouran i przez moment dałam się wciągnąć kulturze teatru muzycznego.
Ale ostatecznie to przyniosło tylko rozczarowanie.
Zrozumiałam:
Muzyka nie jest językiem uniwersalnym.
To most do innych wszechświatów.
Niestety, wielu ludzi próbuje narzucać swój własny muzyczny język kulturze teatralnej,
a potem ogłasza go jako „uniwersalny”.
Czasem powierzchowna mentalność nowobogackich przenika do muzyki, sztuki i technologii.
Wszystko jest pokazowe.
Wszystko dla widowni.
Wszystko bez sensu.
W tej pustce spotkałam zaledwie kilku naprawdę wyjątkowych ludzi.
Z jakiegoś powodu myślałam, że jedna z tych osób — spotkana po Lolicie — też może mieć greckiego chłopaka.
Wiesz, o co mi chodzi. Haha.
Jakiś czas temu znalazłam zdjęcia w Twoim opuszczonym domu.
Czułam się jak złodziejka, wkraczająca w sferę wspomnień.
Nie wiedziałam, że Kusudama była częścią Twojego życia.
Znałam ją z dzieciństwa, ale nigdy nie dałam jej należnego szacunku.
Teraz wydaje mi się, że natknęłam się na coś świętego —
symbol bez wyraźnego centrum kulturowego,
bez centrum duchowego,
bez moralnego środka —
a jednak… jakby posiadał to wszystko naraz.
Trzymałam coś w sekrecie,
coś, czego już nie wiem, jak Ci oddać.
Niech więc stanie się to naszym znakiem obietnicy
na dzień, w którym znów się spotkamy.
Do tego czasu będę nadal czynić to, co dobre w oczach Boga.
Pamiętasz historię o Oz?
Myślę, że strachy na wróble z sercem
zawsze znajdą drogę.
W takim razie
jesteśmy sprzymierzeńcami.
A ci, którzy nie mają serca —
cóż, to nie nasza rola, by rozumieć,
kto ich tam postawił.
Jako potomkini czarnych szamanów
nie boję się strachów na wróble.
Wolę boso bawić się z kotem
niż nosić słomiane sandały zrobione z porozrywanych strachów.
Gdziekolwiek jesteś —
mam nadzieję, że odnalazłaś spokój.
I wierzę, że jeszcze się spotkamy
w świecie pokoju i tolerancji.
Do tego czasu —
Zawsze Twoja,
Yoshiko